Myśli rozczochrane

sobota, stycznia 14, 2006

...byłem wczoraj w kinie

Zauroczony dokonaniami literackimi Clive Staples Lewis'a (chociażby "Listy starego diabla do młodego", "Cztery miłości"), oraz mając w pamięci z lat dzieciństwa serial telewizyjny, zaciekawiła mnie współczesna ekranizacja. Pragnąłem całym sercem ponownie zagłębić się w baśniowy świat Narnii i jej bohaterów, rządzących nią praw i otaczających z każdej strony tajemnic, które tylko czekają aż ulegniemy sugestii i postanowimy je odkryć.

Niestety – okiem widza, scenariusz tak jak przed rozpoczęciem seansu jak i po jego zakończeniu jest całkowicie niezrozumiały, postacie grane przez naturszczyków, trudno z nimi się identyfikować, albo chociaż zapamiętać. Brakuje wprowadzenia, czym jest Narnia, kim prezentowane postacie (wiedźma Jadis oraz lew Aslan, czy nawet profesor), ani jaką przeszłość i związek ze sobą mają poszczególne miejsca w których rozgrywa się akcja.

Dla starszych widzów film zbyt płytki i naiwny, obdarty z baśniowej atmosfery – do której czasem podświadomie dążymy. Dla widza młodego, może być zbyt drastyczny (scena zabicia lwa oraz sceny batalistyczne).
Górna granica to zdecydowanie dzieciaki do lat pięciu, a przynajmniej takie które jeszcze nie wyrosły z okresu w którym nie odróżniają rzeczywistości od fikcji.

Zastanawia mnie, skoro produkcję firmuje Disney, dlaczego efekty specjalne są tak prymitywne i pełne niedociągnięć. Animacja postaci stworzonych w pamięci komputerów szarpie i jest bardzo sztywna, a one same zbyt plastikowe, nie urzekają. Realizacji daleko nawet do starszych animowanych produkcji. Wstyd!.

Film zawiódł moje oczekiwania, spodziewałem się klimatu zapowiedzianej tajemnicy i magii, a otrzymałem puste wyrwane z kontekstu dwie godziny nudy. Szkoda, że widz otrzymuje wszystko "na tacy", moralna pustka. Wbrew oczekiwaniom społecznych moralizatorów, film został również niemalże całkowicie pozbawiony chrześcijańskich odwołań, bogato obecnych w twórczości CS Lewis'a. Z drugiej strony, interesującym czynnikiem - jednak zaprezentowanym w sposób który może pozostać niezauważony jest aspekt edukacyjny: treść promuje współdziałanie, szacunek a gani za pychę i nieuczciwość. Słabo jednak dostrzegalne pozostają motywy chrześcijańskie: poświęcenie (i zmartwychwstanie) oraz zaprezentowana w sposób laicki symbolika "potomkowie Adama i Ewy".Mimo, że w książce brak oczekiwanych przeze mnie szczegółowych opisów świata Narnii, trzeba pamiętać że „Lew, czarownica i stara szafa” nie jest tomem chronologicznie pierwszym, fakt – wydana jako pierwsza, jednak pozostawienie przez twórców obrazu – treści bez wprowadzenia widza w realia Narnii, mogę jedynie uznać za nieudany eksperyment.

Słyszałem opinie, że dzieciaki są filmem zachwycone, jednak śmiem wątpić, że w obecności takich kinowych hitów jak kolejne części „Harrego Potter'a”, albo animacji typu „Potwory i spółka” „Iniemamocni” (to samo studio Disneya) czy konkurencyjny – przewrotny i traktujący baśnie z przymrużeniem oka „Shrek”, będą pamiętać o krainie malowniczej Narnii, jej bohaterach i wydarzeniach zaprezentowanych w filmie. Lepiej niech sięgną po książkę.

ps. pozytywny bohater: faun!!! szkoda ze go tak mało było; kinowa zapowiedź filmu zawiera chyba wszystkie wartościowe fragmenty. szkoda ze reszta to zapychająca taśmę filmową miałka papka o której się szybko zapomina.

zalety: faun, faun, faun.
wady: nic mnie nie zmusi do obejrzenia kolejnych części.

ps. do ściągnięcia poniżej.

1 Comments:

  • Ja w przeciwieństwie do poprzednika przeczytałem recencję dokładnie i mi się podoba.. Pomyśleć że chciałem zabrać dziecko na ten film.

    Aa jeszcze myśl przewodnia.. czytajcie szybciej bo praca czeka!

    By Anonymous Anonimowy, at 9:35 AM  

Prześlij komentarz

<< Home